piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 6 - Ojciec

Harry's POV

- Ah tak, ten powinien idealnie wisieć na mojej ścianie - uśmiechnęła się Katie, trzymając duży obraz. Przedstawiał on przypadkowe linie. Wyjrzałem przez okno, obserwując odjeżdżający samochód. - Nie uważasz, Harry? - zapytała mnie Katie. Słyszałem ją, ale moje myśli były w innym miejscu.
- Harry? - krzyknęła moja siostra w końcu zdobywając tym moją uwagę. Spojrzałem na nią zza ramienia i przytaknąłem.
- Bardzo ładne - uśmiechnąłem się, kłamiąc. To było niezaprzeczalne, że to najbrzydszy obraz jaki w życiu widziałem. Katie westchnęła, odkładając płótno.
- Czy ty w ogóle mnie słuchasz? – jęknęła, stając przede mną.
Wzruszyłem ramionami.
- Chcesz znać prawdę? - odparłem z zadowoleniem. Katie przewróciła swoimi dużymi brązowymi oczami, odchodząc w stronę okna.


Wyjrzała przez nie na dobre 10 sekund.
- Miasto jest takie skorumpowane.
Zgodziłem się z nią, ale to mój ojciec praktycznie zbudował te miasto. Kiedyś mieszkały tu całe rodziny. Teraz jest podzielone na dwie części: bogatych i biednych. Jestem po prostu wdzięczny, że nie mieszkam w ubóstwie.
- Harry? - odwróciłem się i zobaczyłem matkę stojącą w drzwiach od pokoju Katie. - Twój ojciec chciałby z tobą porozmawiać - uśmiechnęła się, a ja przewróciłem oczami.
- Powiedz mu, że gdzieś poszedłem - jęknąłem. Miałem wszystko: od pieniędzy, przez sławę do luksusowych samochodów i obfitości. Nie miałem jednak dobrze funkcjonującej rodziny. Wszystko zaczęło się od moich rodziców. Moja matka jest przedmiotem dla mojego ojca, który nie jest w stanie kochać. Mama za to jest kochana, opiekuje się nami oraz chce dla mnie i dla Katie jak najlepiej.
- Harry - zaczęła naciskać mama. Podniosłem dłoń żeby ją uciszyć.
- Matko - mój głos był chrapliwy i groźny. Mama nie powiedziała nic więcej tylko opuściła pokój. Gdy się obróciłem, Katie patrzyła się na mnie oceniająco.
- Nie musisz być takim kutasem* -  zadrwiła, ruszając za mamą. Zostaw to Katie, a ona ustawi cię do pionu.

Przeszedłem wzdłuż długiego korytarza, którego ściany były pokryte rodzinnymi portretami i drogą tapetą. Na drewnianej podłodze leżał książęcy dywan, a lampy były nisko zawieszone. Mieszkałem w muzeum, nie w domu.

Gdy odszukałem biuro ojca, usłyszałem jego rozmowę telefoniczną.
- Niech mi pan wierzy, mój syn ożeni się z najlepszą kandydatką.
Po raz setny przewróciłem dziś swoimi zielonymi oczami. Wygląda na to, że wszystko kręci się teraz wokół mojego ślubu.

Zapukałem cicho w ogromne drzwi, a następnie popchnąłem je, pozwalając sobie wejść do środka. Spojrzał na mnie, nie przerywając rozmowy.
- Oczywiście, że przyjdziemy na ślub twojej córki. Mój syn na pewno przyprowadzi swoją nową żonę.
Wykrzywiłem usta na plany mojego ojca i jego sztuczny ton.

Nie miałem ochoty na uczestnictwo w ślubie osoby której nie znam. I nie zamierzałem mieć żony do tego czasu. Kilka sekund później ojciec zakończył rozmowę, poświęcając mi całą swoją uwagę.

- Harry, dobrze cię widzieć.
- Czego chcesz? - warknąłem. Ojciec wstrząsnął głową i zaśmiał się tym swoim protekcjonalnym tonem.
- Co u Hollis? - uśmiechnął się niegodziwie, na co utkwiłem na nim swój wzrok. - Tak też myślałem. - Znów zachichotał, a następnie usłyszałem jak trzasnął pięścią w dębowe biurko. - Nie umiesz nawet przytrzymać przy sobie dziewczyny, więc jak zamierzasz przytrzymać żonę?!

Pochyliłem głowę w jego kierunku. Nie było w moim życiu momentu, w którym by mnie nie oceniał. Oczywiście, że nie akceptował Hollis, ale była ona bogata i była odpowiednią partią. Po prostu między nami nic nie było, ona nie była moją jedyną.

- Kto bierze ślub? - zmieniłem temat. Ojciec podchwycił pytanie, bo klasnął w obie ręce.
- Księżniczka Lions.
Przełknąłem nerwowo ślinę. Byłem zaproszony na ślub księżniczki? Moja rodzina była wysoko na drabinie społecznej, ale nie doceniłem mocy ojca.
- I będziesz w nim uczestniczył - ojciec zamilkł na chwilę. - Z żoną.
Prychnąłem między oddechami.
- A co jeśli nie?
- Będziesz.
- Ale co jeśli nie? - naciskałem.
Ojciec uśmiechnął się, na co skręciło mnie w żołądku.
- Aukcja jest już jutro.
Moje usta zadrżały. Zaśmiałem się.
- Nie jadę do Trisumber - musiał być naćpany jeśli myślał, że pojawię się w pobliżu tego miejsca.
- Pojedziesz i będziesz w tym uczestniczył.
Ojciec machnął ręką, by wykurzyć mnie z pomieszczenia. Spojrzałem w jego lodowato-niebieskie oczy zanim wyszedłem. Wychodząc przejechałem dłonią wzdłuż półki nad kominkiem zrzucając wszystko. Wszystkie bezcenne antyki roztrzaskały się o podłogę, na co odwróciłem się i uśmiechnąłem. Oczy ojca zrobiły się czarne, a ja mu się ukłoniłem.
- Jak sobie życzysz, królu.
Trzasnąłem za sobą drzwi, ruszając przed siebie.


- Zdajesz sobie sprawę, że Desmond będzie chciał cię za to powiesić, nie? - zaśmiał się mój przyjaciel, Louis, pijąc kolejnego shota.
- Nie, potrzebuje mnie do ślubu - wzruszyłem ramionami także pijąc. Nie mogłem zostać w tym domu ani chwili dłużej. Ojciec drwił ze mnie na każdym kroku dając mi do zrozumienia, że nie jestem wystarczająco dobry.
Chwilę później doszedł do nas kolejny przyjaciel, Liam.
- Chłopaki - kiwnął głową, siadając. Louis szybko podał mu kieliszek. - Słyszałem o twoim ojcu. Co na to wszystko Anne? - zapytał z ciekawości. Ponownie wzruszyłem ramionami. Moja mama nie ma kontroli nad ojcem. Dla niego jest zwykłym przedmiotem.
- No, nie może za dużo zrobić. Mój ojciec zmusza mnie do wzięcia udziału w jutrzejszej aukcji – jęknąłem, kładąc głowę na barze.
- Więc pójdziemy z tobą - poczułem dłoń Louisa na ramieniu.
- Właśnie i tak musimy się ożenić. Może znajdę jakąś słodką blondynkę - Liam mrugnął do nas. Następnie wypiliśmy jeszcze pare kolejek.

Gdy obudziłem się rano, leżałem na barze od zeszłej nocy. Szybko usiadłem skanując otoczenie. Gdzie jest Liam? I Louis? Dlaczego obudziłem się na barze?

Wtedy drzwi wejściowe się otworzyły, a promienie słoneczne uderzyły mnie w twarz przez co zmrużyłem oczy. Podniosłem dłoń by je zasłonić.
- Tak myślałem, że cię tutaj znajdę - usłyszałem niski głos dochodzący zza baru.
- Jak mnie tu znalazłeś? – zapytałem, patrząc na moje brązowe obuwie. Ojciec stał przede mną i patrzył w dół. Gdy jest obok zawsze się czuję jakbym miał tylko metr.

Nagle chwycił mnie za kołnierz i popchnął na bar. Jego uścisk był zbyt mocny bym mógł się ruszyć.
- Co, jeśli ktoś się o tym dowie? Co, jeśli gazety o tym napiszą? Przyniesiesz tylko wstyd rodzinie!
Jego głos odbił się echem, a ciepły oddech uderzył mnie w twarz przez co straciłem chęć uderzenia go.

W końcu puścił mnie, a ja w ostatniej chwili złapałem się baru zanim upadłem. Ojciec poprawił swoją marynarkę i zaczął wychodzić z baru.
- Wychodzimy o drugiej – powiedział, zanim przeszedł przez próg.

Usiadłem na ziemi, podnosząc szklankę w której kiedyś było whiskey, po czym rzuciłem nią o ścianę. Szklanka rozbiła się na milion małych kawałeczków, a ja poczułem jak słona ciesz wypływa z moich oczu i płynie po palących policzkach.


~~~~
* a co to za słownictwo dla takiej dobrej rodziny, młoda damo?!

Tak czy siak, kolejny rozdział za nami. Dziękujemy za wasze komentarze, odpowiedzi, sugestie itd itd. Nawet sobie nie wyobrażacie jak się cieszę za każdym razem, gdy widzę kolejny komentarz. :D

Z mojej strony to tyle ( brak weny na notkę xd ) ale pewnie SweetsLucky zaraz edytuje i wam coś dopisze. Do następnego!

TheAmmannka. x


Trochę statystyk:
3413 wyświetleń
33 komentarze.
Na chwilę obecną, wow!
WOW!

Rozpisywać się wiele nie będę, jest jednak kilka spraw do omówienia. :)
1) Informowanie - nie wiem czy chcecie by was informować, bo i tak świetnie wam idzie czytanie naszego opowiadania. Jednak gdyby ktoś chciał prosimy o pozostawienie znaku w komentarzu.
2) Bohaterowie - są aktualizowani, kiedy tylko pojawią się w danym rozdziale. Czyli dzisiaj zapraszamy do zakładki, gdzie można znaleźć nowe (stare) twarze! :)
3) Propozycja - chciałam odnieść się do komentarza z propozycją łączenia rozdziałów. Nie od nas zależy ich długość i niestety nie będziemy ich łączyć. Wyglądałoby to pewnie tak, że dodawałybyśmy rozdziały co 2 tygodnie albo i więcej. Skoro umówiliśmy się na jeden w tygodniu, tak chyba najrozsądniej, bo inaczej naprawdę nie damy rady. Jednak dziękujemy za pomysł. :)

P.S. Czy tylko ja się rozpływam przy głosie Harry'ego w refrenie Night Changes? awwwww. ♥.♥

Pozdrawiam, SweetsLucky. ♥

7 komentarzy:

  1. Coraz bardziej mi sie to podoba :) nie moge sie doczekać ich pierwszego spotkania xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, to mnie ciekawi! Oby w kolejnym się poznali! Dzięki za tłumaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie nie tylko ty *3* ta piosenka jest cudowna :> rozdział świetny :D tylko szkoda że naprawdę autorka pisze takie krótkie :> ( wiem ze to nie od was zależy :> i czy byłaby możliwość wstawienia linka z oryginalną wersja ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.wattpad.com/story/14101128-caged-harry-styles-au proszę bardzo. :)
      chciałam również zwrócić uwagę, że link znajduje się w zakładce oryginał i po prawej stronie 'w' obrazku z caged. :)

      pozdrawiam, SweetsLucky. ♥

      Usuń
  4. Nie złe opowiadanie podoba mi.się ,z pewnością będę wpadać =)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale Harry jest fajny ,myślałam ,ze będzie jakimś dupkiem ,ale jak na razie to jest super ,bo też sprzeciwia się całej tej chorej sytuacji :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K