Gdy wszystkie papiery zostały podpisane, Shannon zaprowadziła mnie do pokoju piękności. Łzy nie przestawały lecieć mi na wskroś wszystkich westchnięć. Przez nie byłam jeszcze bardziej przygnębiona. Zostałam wybrana i w ciągu kilku minut zostanę do niego wysłana, by żyć nie wiadomo gdzie. Pod jego kontrolą. Zabawne jak to życie się układa.
Shannon zamknęła drzwi, a ja wciąż siedziałam, nie ruszając się nawet o milimetr. Podeszła do mnie. Odgłos szpilek uderzających w podłogę roznosił się po całym pomieszczeniu. Uśmiech gościł na jej ustach, a ja mogłam powiedzieć, że jest z siebie zadowolona.
Wytarłam łzy z policzków, odwracając się od jej, przyprawiających o zawrót głowy, emocji. Miło mi, że cieszy się z mojego bólu. Przynajmniej ona może się tym rozkoszować.
- On naprawdę zapłacił potrójnie. Zapłacił nam 500 tysięcy. To największa kwota jaką ktoś kiedykolwiek zapłacił. Powinnaś być dumna - praktycznie usłyszałam jak się uśmiecha, gdy mówiła mi, że ona jest dumna z tego, iż jest moją Tri-Matką.
Załkałam, przewracając swoimi dużymi brązowymi oczami.
- Nigdzie nie idę.
Shannon zachichotała, odwracając krzesło dookoła. Następnie spojrzała na mnie, jej lodowate oczy przeszywały mnie.
- Cóż, Eleno. Musisz.
Wzdychając, spuściłam głowę, ponownie odmawiając.
- Nie, jeśli się zabiję - wyszeptałam cierpko; sekundę później moja głowa uderzyła o ścianę, a policzek piekł mnie niemiłosiernie. Podniosłam dłoń, dotykając go.
- Nie mówi się tak do mnie. Zostałaś wybraną dziewczyną, powinnaś być pełna respektu i życzliwości - odburknęła, podchodząc do okna. Spojrzałam w lustro. Moje oczy rozszerzyły się, gdy zobaczyłam czerwony ślad na lewym policzku.
- Nigdy się o to nie prosiłam - zapłakałam ponownie, czując narastającą gulę w gardle. Shannon wciąż wyglądała przez okno.
- Tak jak każdy z nas, Eleno. Naprawdę myślisz, że te wszystkie dziewczyny cieszą się z bycia tutaj? - westchnęła, odwracając się, by spojrzeć w moje mokre oczy. - Twoja matka wiedziała, że tobie i twojej siostrze przydarzy się takie coś. Więc osobiście poprosiła mnie, bym wybrała dla ciebie najlepszą partię. I szczerze mówiąc, uważam, że pan Styles właśnie nią jest – wyjaśniła, zanim wyszła. Chwilę później do środka weszły osoby odpowiedzialne za mój wygląd.
Zakręcili mnie na krześle. Jakiś facet zaczął rozczesywać moje loki, a dziewczyna zaczęła wybierać dla mnie sukienkę w kwiaty. Siedziałam cicho przez cały czas, nie patrząc nawet w stronę lustra. Bałam się w co mnie przemienią.
Parę chwil później moje włosy były kompletnie proste, a ja zostałam zaprowadzona do garderoby. Ostrożnie i powoli zaczęłam ciągnąć za sukienkę przylegającą do mojego bolącego i zmęczonego ciała, by następnie wyjść z czarnego materiału. Letnia sukienka, w którą miałam się przebrać, była w moim stylu. Niewinność i klasa złączone w jedno.
Złapałam za włosy i dałam je na jedną stronę, próbując zapiąć zamek. Patrząc na swoje odbicie w lustrze, próbowałam się uśmiechnąć, by wyglądało to szczerze, ale nie udawało mi się. Czy kiedyś się to zmieni?
Kiedy wyszłam z garderoby, nie miałam nawet czasu by odetchnąć, bo od razu musiałam wyjść z pomieszczenia. Arnold i Filip przyszli po mnie. Czułam, jak serce zaczyna mi mocniej walić, a dłonie pocić. Nie chciałam tego, żadnej z tych rzeczy, ale już nie miałam szansy by się odezwać.
Chciałam powrócić do przeszłości, gdzie razem z Rose bawiłyśmy się z naszymi przyjaciółmi na wsi. Gdzie spędzałyśmy godziny na łące zrywając kwiaty, by potem postawić je na stole. Gdzie goniłyśmy zające. Łąka była jedynym miejscem w Demisewood Creak, które nie zostało zniszczone przez nowe budowle. To było najbardziej spokojne miejsce w całym mieście. Tęskniłam za tym, za tym wszystkim. To prawda: nie można niczego brać za pewnik, bo nic nie trwa wiecznie.
Gdy przekroczyłam próg, Shannon wraz z Harrym i starszym mężczyzną stali dookoła stołu. Potykając się, dałam znać, że jestem w środku, a następnie spojrzałam w dół.
- Eleno, podejdź tutaj - usłyszałam słowa Shannon. Powoli podniosłam głowę, spotykając wzrok Harry'ego. Jego spojrzenie kuło mnie, więc odwróciłam wzrok.
Podchodząc do stołu, starszy mężczyzna bacznie mnie obserwował. Jego oczy skanowały moje ciało z dołu do góry.
- Eleno, to jest Desmond - coś w jej tonie było srogie, jakby mnie przed nim ostrzegała.
Uśmiechnęłam się do niego słabo, zdrapując kawałek lakieru, który następnie spadł na podłogę.
- Jest bardzo chuda - usłyszałam głos Desmonda. Spojrzałam na niego; kim on myśli, że jest? Jeśli przeżyłby to, co ja przeżyłam, to jestem pewna, że wyglądałby milion razy gorzej.
- Ojcze - powiedział Harry, ale nie srogo, ani nie wystarczająco głośno. Desmond podniósł dłoń, uciszając syna. Obserwowałam, jak emocje Harry'ego zaczynają buzować.
- Nazywa się Elena Williams - Shannon przeciągnęła moje nazwisko, wymawiając je, podczas gdy usta Desmonda wykrzywiły się w uśmiechu.
Spojrzał najpierw na mnie, a potem znów na Shannon. Jego uśmiech się powiększył.
- Jak Sebastien? - moje serce zamarło, gdy wspomniał o moim tacie. Ale pytanie brzmiało: skąd tak bogaty mężczyzna jak Desmond Styles zna mojego ojca?
Desmond objął ręką ramię syna.
- Dobry wybór, synu - zaśmiał się, rzucając w dół saszetkę z pieniędzmi. Moje oczy rozszerzyły się, gdy Shannon uśmiechnęła się szeroko.
- Dziękuję. I, tak jak obiecałam, będziesz mógł się zemścić.
- Zemścić? - zawołał Harry w tym samym momencie, gdy ja otworzyłam szeroko usta. Co ja sobie wyobrażałam?
Shannon i Desmond zaśmiali się.
- Nie martw się, synu. Nie skrzywdzimy twojej przyszłej żony.
###
SIEMA! :D
Święta, święta i po świętach. Ale przynajmniej śnieg pada! No, przynajmniej w naszym mieście... :D Tak czy inaczej, mam nadzieje, że minęły wam spokojnie, dostaliście od Mikołaja wymarzone prezenty, a jedzenie poszło w cycki. :D
Okay, powracając do opowiadania... Jak wam się podoba rozdział? Jakieś pomysły o co może chodzić z zakładem? :D
Żeby nie przedłużać - zapraszamy na za tydzień na kolejny rozdział oraz od razu życzymy wam Szczęśliwego Nowego Jorku! (SweetsLucky zmusiła mnie, żebym tak napisała...)
PS.
Taka mała prośba. Kilka osób w komentarzach pisze do nas w liczbie pojedynczej ("Jesteś", "Piszesz" itp.). Niby nic takiego, ale opowiadanie piszemy/tłumaczymy WE DWIE i nigdy nie wiemy, do której z nas się zwracacie... To taka mała prywata. :D
PS. 2
Lokowanie produktów:
Caged na WATTPADZIE
Caged na WATTPADZIE
Crooked Love - WATTPAD
TheAmmannka i SweetsLucky x
Rozdział świetny. ;) Za cholerę nie wiem o co chodzi z tym zakładem, ale się dowiem. Jestem zrozpaczona, że next dopiero za tydzień, bo chcę wiedzieć co się stanie dalej. Kocham was. <3 Dziękuje, że to tłumaczycie. ENERGI na tłumaczenie. <3
OdpowiedzUsuńUuu!. Zajebisty, jak zawsze :*
OdpowiedzUsuńNie wiem o co chodzi z tą zemstą. O.o
Super tłumaczenie <3
Mrs. Malik
Lol?? Jaki zakład?? Dzięki za tłumaczenie tego ff!! Jesteście niesamowite!! Czekam na następny i życze wam szczesliwego Nowego Roku ~xoxo~
OdpowiedzUsuńMogłybyście dodawać częściej ;p Nie no sorka żart. I tak dodajecie rozdziały bardzo często, patrząć na inne blogi z ff to naprawdę bardzo dobrze wam idzie :D tak ogólnie to nigdy nie miałam okazji wyrazić mojej opinii ale uwielbiam was i nawet nie próbujcie porzucić tego ff XD rozdział świetny i nie mam pojęcia o co chodzi z tym zakładem ;-;
OdpowiedzUsuń/Kejt
Super!! I w takim razie, dziękuję WAM, że tłumaczycie ;) boski rozdział :*
OdpowiedzUsuń