piątek, 20 lutego 2015

Rozdział 22 - Złamany

Harry's POV

Cały zespół w pośpiechu chodził po sali. Układali talerze, serwetki, wina, kubki oraz inne różne przedmioty. Ja natomiast kontynuowałem swoją drogę do pokoju. Katie zawołała mnie, mówiąc, że najlepiej będzie, gdy szybko przejdę z jednego końca domu do drugiego. Zdziwiony, nie pytałem dalej.

Kiedy wyszedłem zza rogu, zatrzymałem się. 
Patrzyłem w zdumieniu przed siebie.
Elena.
Stała po przeciwnej stronie pokoju, rozmawiając z jednym ze swoich lokajów. Prawdopodobnie mówiła mu, żeby się o nią nie martwił, ale wiedziałem, że Elena uwielbiała, gdy przyrządzali dla niej posiłek czy kiedy przyrządzali jej ciepłą kąpiel.

Jej długie, perfekcyjnie zakręcone włosy, opadały na plecy, które były przyodziane w kolejną żółtą sukienkę. Nie miała już ich dość? Wiedziałem, że musiałem wyglądać jak pompatyczny głupek, śliniąc się na jej widok, ale aż do dzisiejszego dnia nie byłem tak urzeczony każdą możliwą rzeczą, którą ta dziewczyna posiadała.

Opuściłem głowę zmieszany, gdy jej brązowe oczy spojrzały w moją stronę. Natychmiast przestała mówić; mogłem stwierdzić, że na jej twarzy prawie pojawił się uśmiech. Elena nie popatrzyła więcej na lokaja, tylko ruszyła w moją stronę.

Moje oczy, 
kiedy stawiała kroki, przeskanowały ją z góry do dołu.

- Więc tak wyglądają wakacje w mieście? - zaśmiała się, na co zachichotałem.

- Dokładnie. Poczekaj do wieczora, wtedy zacznie się prawdziwa impreza - nie mogłem nic na to poradzić, ale podziwiałem jej szeroki, ciepły uśmiech, który posłała mi zaraz po kiwnięciu głową.

- Nie zapomnij, że obiecałeś zabrać mnie na fajerwerki - uśmiechnęła się, szturchając mnie łokciem.

- Serio? Nie, ja chyba zaprosiłem Penny do tego - zażartowałem, zarabiając od niej srogie spojrzenie. - Żartuję - mrugnąłem w jej stronę.

- Ta, ta. Tak czy inaczej.. jadę dziś z twoją mamą na wieś - obserwowałem jak przełyka głośno, nie chcąc pokazać swojego smutku.

Uniosłem brwi. Dlaczego do jasnej cholery jedzie na wieś i dlaczego z moją mamą?

- Co?

Elena zachwiała się na stopach, wzruszając ramionami.

- Jest dzisiaj targ i Ann pomyślała, że będzie fajnie.

- Czy ty, uh... - podniosłem dłoń, drapiąc się po karku. - Zobaczysz swoją rodzinę? - nienawidziłem zadawania jej tego jednego pytania, które ją raniło, ale musiałem wiedzieć. Musiałem wiedzieć, czy odsunie od siebie cały ten rozwój pomiędzy nami, żeby do nich wrócić. Nawet jeśli mój ojciec by jej nie pozwolił, znałem tę dziewczynę na tyle, by wiedzieć, że i tak spróbuje.

Jej twarz spochmurniała. Cholera.

- Nie. To znaczy myślę, że nie - spojrzała w dół na podłogę, zdrapując lakier z paznokci, które były pomalowane na jasny róż.

Staliśmy w ciszy. Chciałem, by poczuła się komfortowo, ale wiedziałem, że nie pozwoli mi. To frustrujące, pragnąć kogoś tak bardzo, ale ta osoba o to nie dbała. Nawet nie rozumiałem jak moje uczucia do niej się pojawiły. Może to przez to, że zawsze mnie odtrącała albo przez to, że jej oczy tak trzepotały? Innymi słowy, ta kobieta dostała się pod moją skórę.

- Lepiej pójdę - powiedziała, idąc wzdłuż korytarza.

Stałem w tym samym miejscu, dopóki nie skręciła i zniknęła mi z pola widzenia. Wzdychając, kontynuowałem drogę do pokoju. Co było tak ważne, że Katie mnie tam potrzebowała? Czemu sama nie mogła po prostu do mnie przyjść?

Kiedy przekroczyłem próg, dwóch mężczyzn stojących po dwóch stronach drzwi, kiwnęło do mnie, zanim otworzyli je przede mną.

- Dzięki, chłopaki - starałem się ostatnią literę* powiedzieć tak, by brzmiała jak najbardziej gangstersko. To drażniło mojego ojca, co sprawiało mi przyjemność.

Stanąłem jak wryty, kiedy podniosłem wzrok. Katie siedziała na kanapie, Liam siedział obok niej, obok niego siedziała jego narzeczona, a Louis stał na środku pokoju ze znudzonym spojrzeniem.

Przełknąłem nerwowo, zanim wszedłem dalej.

- To jakaś interwencja czy co? - próbowałem zażartować, nastrój w pokoju był bardziej niż sztywny. Zarobiłem za to głośny, nieznośny śmiech od Joleny. Wszyscy spojrzeliśmy na nią, a ta niezręcznie zaczęła chichotać.

- Jezu - powiedziała, biorąc łyk jakiegoś napoju, który miała w szklance.

Louis spotkał mnie w połowie drogi. Pewnie powinienem go
 jakoś przywitać...

- Cześć, kolego - uśmiechnąłem się, jednak Louis nie pokazał żadnych emocji.

- Więc poważnie chcesz to zrobić? Chcesz ożenić się z caged lady - splunął. Podniosłem głowę, próbując zrozumieć, co właśnie do mnie powiedział. Kiedy nie odpowiedziałem, kontynuował. - Myślałem tylko, że będzie chciał coś bardziej z klasą - parsknął, a ja musiałem robić wszystko, by powstrzymać moją pięść przed wybiciem mu zębów.

- Nie mów tak o niej - ułożyłem usta w linii prostej.

Louis uśmiechnął się szeroko.

- Czyżby nasz playboy naprawdę zrobił się wrażliwy dla wieśniaczki?

- Louis - usłyszałem ostrzeżenie Liama, ale napięcie pomiędzy mną a jednym z moich najlepszych przyjaciół było zbyt duże. Jego niebieskie oczy powoli zmieniały się w czarne.

Louis machnął dłonią w stronę Liama.

- Nie, Liam. Nie sądzę, by Harry był szczery wobec swojej narzeczonej. Czy ona wie o twoich nawykach? - wspomnienia powróciły do mojego umysłu, ale stałem cicho. Elena nie może się o tym dowiedzieć, nigdy już by na mnie nie spojrzała w ten sam sposób.

Kiedy spuściłem wzrok, Louis zachichotał. Jego śmiech odbił się echem po pokoju, przez co wszystko stało się bardziej poważne. Musiał brać jakieś lekcje u Desmonda.

- Więc może jej powiemy. Myślę, że powinna wiedzieć z kim bierze ślub. Prawda? - rzucił. Byłem już na skraju. Zaraz walnę mu w twarz, przez co nie będzie mógł mówić.

Spojrzałem na Katie po pomoc, oczekując, że coś powie. Jednak powracając do mojego mrocznego czasu, Katie nigdy nie chciała tego odkopywać. Nie byłem zaskoczony, gdy uciekła ode mnie wzrokiem.

Poczułem się samotny i pokonany. Mógłbym zrobić albo obiecać cokolwiek, byleby trzymać to z dala od niej. Nie mogłem stracić tego małego kawałka miłości, który od niej otrzymywałem. Po prostu nie mogłem.

- Czego chcesz, Louis? - westchnąłem, a on się uśmiechnął.

Zmrużył oczy, podchodząc bliżej.

- Pamiętasz zeszłe wakacje? - rozszerzyłem oczy, oddychając głęboko.




Elena's POV

Szłyśmy w ciepłym, wiosennym słońcu, między tłumem bogatych osób. Gdy na nich patrzyłam, wiedziałam, że nigdy nie będę jedną z nich. Nie miałam bogactwa w swojej krwi.

Ann zatrzymała się przy budce z warzywami. Czekałam spokojnie, aż przeskanuje moje otoczenie. Dokładnie wiedziałam gdzie byłam. Pracowałam w jednej z tych budek w każdą niedzielę. Miło było być z powrotem, czułam tę znajomość. Łzy same poleciały z moich oczu, na samą myśl o starym życiu. Byłam silna i obiecałam sobie więcej nie płakać.

Ann podała mi torbę pełną świeżych owoców i warzyw.

- Służba nigdy nie wie, gdzie kupić najlepsze jedzenie - zaśmiała się, a ja przytaknęłam, zgadzając się z nią.

- Możemy iść dalej? - zapytała.

Spojrzałam w dół, jakby szukając pomocy. Nie wiedziałam, czy mogłam zostać na wsi chociaż chwilę dłużej. Zbyt dużo wspomnień, spędziłam tu za dużo mojego starego życia. To była nowa forma tortur. Może Desmond kazał mi wyjść z Ann, aby kazać jej przyprowadzić mnie tutaj. Nie dziwię się już, dlaczego był wczoraj prawie miły.

Ann położyła dłoń na moim ramieniu.

- Przepraszam. Nie powinnam cię tutaj przypro.. - ucięła w połowie, kiedy usłyszałam za sobą znajomy głos.

- Elena?

Wzięłam głęboki oddech zanim się odwróciłam. Moje dłonie powędrowały do łez, które zaczęły się formować. Poczułam, że moje usta drżą.
Rose.

Moja siostrzyczka oplotła mnie swoimi małymi ramionami wokół szyi, przyciągając mnie do siebie. Zapłakałam głośno w zgłębienie jej szyi. Słyszałam jej przytłumiony szloch. Zdawałam sobie sprawę, że moje łzy tworzą kałużę na jej skórze.

Marzyłam o tym momencie od miesięcy. To jedyne czego pragnęłam: żeby zobaczyć i przytulić moją siostrę. Rosalyn była moją najlepszą przyjaciółką. Wcześniej najdłużej byłyśmy oddzielnie może przez jakieś 24 godziny.

- Elena - zapłakała Rose, odsuwając się. Delikatny uśmiech rozświetlił jej twarz. Chowając wszelkie emocje, starałam się uśmiechnąć. Ten moment był zbyt słodko-gorzki.

- Rosalyn - odetchnęłam. Nie mogłam sobie wyobrazić myśli Ann, ale nie zważałam teraz na to.

Rose położyła dłonie na moich ramionach.

- Wszystko w porządku? Jaki on jest? Jest miły? Jest gorący?

Nie mogłam sie powstrzymać od chichotu.

- Tak, jest bardzo miły. Ten najmilszy (chodzi pewnie o facetów Stylesów) - wciąż płakałam, ale łzy były bardziej jak diamenty.

Rose zaśmiała się.

- Ale czy jest gorący? - uśmiechnęła się, na co posłałam jej ostrzegawcze spojrzenie.

- Dobrze cię zobaczyć, Rosie - smutek powrócił, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie mogę zostać. To mogły być ostatnie minuty, które spędziłam z siostrą. Rose przytaknęła, rzęsy zakryły jej czekoladowe oczy.

- Bez ciebie jest inaczej - wyznała, biorąc kolejny kawałek mojego już połamanego serca.

Zimne, ciężkie łzy wypłynęły z moich oczu.

- Proszę, powiedz tacie, że go kocham - wychlipałam, zanim Rose przytaknęła. Następnie odwróciłam się i uśmiechnęłam lekko do Ann. Łzy pojawiły się w jej oczach, posłała mi także ciepły uśmiech.

- Rose, to jest Ann.

- Witaj, skarbie - głos Ann 
załamał się.

- Opiekuj się moją siostrą - poprosiła cicho Rose.

Ta scena musiała być czymś, bo wszystkie stałyśmy kompletnie rozbite.

- Oczywiście - zaśmiała się Ann przez łzy. Rose i ja spojrzałyśmy na siebie ostatni raz.

Przytuliłam ją, całując w czubek głowy, a następnie kładąc na nim podbródek.

- Opiekuj się tatą i nie pozwól mu jeść bekonu więcej niż raz w tygodniu.

Rose zaśmiała się.

- Dobrze, Eleno. Kocham cię.

Wzdychając, przytuliłam ją mocniej.

- Kocham cię, Rose.

Kiedy opuściła moje ramiona, poczułam pustkę. Po tym jak odeszłyśmy z Ann, poczułam się złamana.

*Harry powiedział "boyz" zamiast "boys" co, według niego, miało zabrzmieć gangstersko. Whatever, Harreh
.

###
Co tu się dzieje? What? Harry, chcesz nam coś powiedzieć?
Powiem wam w sekrecie, że przypisów TheAmmannki – „Ryczę! Serio ryczę!” było od groma. Dziewczyna się wczuwa. :D

Miałam was opierniczyć za te dziesięć komentarzy, a tu nagle 10! I nie mogę was opierniczać, ale okej. Udało się wam. :D W ogóle to miłe jak tak ze sobą piszecie. Rozczuliłam się *wyciera łezkę*. Zachęcamy was byście częściej tak pisały! I jak najbardziej możecie pisać też do nas. Zakładka kontakt działa cały czas! :D (TheAmmannka chętnie z wami po fangirlinguje. :D)
Nic, kolejny rozdział, znowu 10 komentarzy. Inaczej kicha. Lol.

Do przyszłego rozdziału!
TheAmmannka & SweetsLucky xx


P.S. Powracam z pytaniem z zeszłego rozdziału:

„A, i dla chętnych - BOHATEROWIE zostali zaktualizowani. Poza Jackiem, któremu autorka nie przypisała żadnej postaci. Może macie jakieś własne propozycje? :D”

LOKOWANIE PRODUKTÓW:
Caged - WATTPAD
The Stalker - BLOGSPOT i WATTPAD
Crooked Love - WATTPAD

10 komentarzy:

  1. PIERWSZA #yoloyolo hahah ��Jezu, to było takie rozczulające, myślałam, że mi husteczek nie starczy *patrzy na pudełko* a jednak starczyło, bo została jedna na mój katar ���� Dziewczyny będę wam dziękować po stokroć a i tak nie wyrażę w pełni mojej wdzięczności za to, że to tłumaczycie! ❤ Kocham was za to *bierze ostatnią husteczkę* jesteście niesamowite, naprawdę. Znajdujecie czas, by to tłumaczyć i szantażujecie nas, abyśmy mogli czytać dalej hahah NAPRAWDE WAS UWIELBIAM. A tak w ogóle to zostawiajcie niektóre dopiski w nawiasach przykładowo ten od TheAmmanki, bo tak by się fajnie czytało :) Cholera nie wytrzymam do następnego! Muszę się uzbroić w cierpliwość.. I nowe pudełko husteczek haha ����
    Dobra już ide sb, bo zaraz będzie, że za długie, że gadam od rzeczy (kto by się tam dziwił, jest po północy, ha) więc poprosze więcej momentów Heleny, a jeśli nie ma ich w oryginale, to dopiszcie od siebie :D
    Dobranoc moje Bae ♥
    ~Ta co wymyśliła "#Jatie"
    ~Wreszcie mam podpis, hahah ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Apsik!

      Usuń
    2. Na zdrowie! :)
      Potrzeba chusteczek? Mam zapas! :D
      Yolo, jak się was nie zaszantażuje to wy nic nie piszecie, a jak wy nic nie piszecie, to nam się w ogóle nie chce do tego usiąść. Wczoraj siedziałam nad tym rozdziałem cztery godziny, bo widząc małą ilość komentarzy na prawdę się nie chce, wiedząc, że potraficie ich dodać ponad dwadzieścia. Szantaż jest najskuteczniejszy. :D
      To nie my jesteśmy niesamowite, tylko Ty! Nawet nie wiesz, jak rozczuliłaś mnie tym komentarzem, a chusteczki za daleko, pozwól, że wytrę łzy rękawem. :D
      Co do dopisków, TheAmmannka niestety każe mi je usuwać, ale jak coś, to może uda mi się je gdzieś wepchnąć. :D
      Kolejny piątek już niedługo, od razu powiem, że rozdział będzie w godzinach późnych, coś koło 22.
      Co do dopisywania.. niestety nie możemy, autorka nie pozwoliła nam nic zmieniać (ofc, nie zawsze się da, bo po polsku nie brzmiały by dobrze niektóre zdania. :D)
      Miłego dnia i pozdrawiam! :) / @SweetsLucky. x

      Usuń
  2. Wow!. To piękne, że spotkała siostrę <3 Jestem bardzo ciekawa jaką tajemnicę ukrywa Harry. *** Coś mi się wydaje, że Louis mści się za Elenę, ponieważ nie może Jej mieć <3 do następnego i powodzenia!. <3 :*
    P.S Wreszcie Harry coś do Niej poczuł <3

    OdpowiedzUsuń
  3. To tłumaczenie jest takie cudowne, że się idzie zesrać...
    ENERGI na tłumaczenie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, wow, wow, Rose biedactwo... Rozdział supi, widze że Harry ma ciekawą przeszłość... ale nie ważne, nie będe o tym mysleć bo zaraz wykminie jakieś niestworzone historie, poczekam na następny rozdział. Do zobaczenia, buziaczki :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! :D Szybko wstawiajcie tłumaczenie kolejnego rozdziału! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uuuuu..... Ciekawe co ukrywa Harry. :) Czekam na następny! :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K