piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 18 - Pomoc

Stałam, jednocześnie ukrywałam się w rogu nasłonecznionego pokoju. Łóżko było ustawione na środku; składało się z samych białych elementów. W sumie cały pokój był biały, niewinny. Odkąd znalazłam się w pokoju, stale oddychałam głęboko, patrząc na odbicie w dużym lustrze.

Na żądanie Ann, ubrałam białą sukienkę, która leżała idealnie na moim ciele. Włosy miałam podkręcone i świecące. Wyglądałam całkiem dobrze. Najwyraźniej prysznic dobrze mi zrobił.

Przejechałam dłońmi po sukience, mentalnie przygotowując się na dzisiejszą noc. Wielu wysoko postawionych osób oraz wysokiej klasy biznesmeni przyjdą, by zasiąść przy długim stole. I to z jednego powodu: mnie.

Ann poinformowała mnie, że jako nowa narzeczona Harry'ego jestem wielką nowiną w całym Demisewood Creak. Przedtem tylko Harry i parę innych osób o mnie słyszało. Teraz całe miasto wie o "nowej narzeczonej młodego Stylesa".

Jak tylko się odwróciłam się od lustra, usłyszałam mocne pukanie do drzwi. Wstrzymałam na moment oddech, zanim drzwi się otworzyły, a w progu ujrzałam Harry'ego. Uśmiechnął się delikatnie w moją stronę.

- Upewniam się tylko, że wszystko w porządku - powiedział cicho, opuszczając głowę. Dlaczego jest taki zatroskany jeśli chodzi o mnie? To nie tak, że faktycznie się martwi, on nawet nic o mnie nie wie.

- Wszystko w porządku.

Harry stanął w progu. Między nami nastała cisza. Marzyłam, by pewnego dnia otworzyć się na niego. Chciałam się w nim zakochać. Jednak to on zabrał mnie od wszystkiego. Wziął mój świat i roztrzaskał go jak szklaną kulę.

Nie mogłam pokochać kogoś, kto zmusza mnie do małżeństwa.

- Eleno - zaczął, ale podniosłam dłoń, by go uciszyć. Grymas pojawił się na mojej twarzy.
- Proszę, nie.
- "Nie" co? Nie rozmawiajmy ze sobą? - prychnął. Cofnęłam się o krok.
- Jeśli tego nie widzisz, to nie jestem zbyt chętna do rozmów z tobą ani nawet do patrzenia na ciebie. Nie chcę tego - splunęłam, obserwując jak na twarzy Harry'ego pojawia się cierpienie. Zawładnęło mną poczucie winy.

Jego zielone oczy spojrzały na mnie. Mogłam w nich ujrzeć przebłyski uczuć, jakie doznał w ciągu życia. Kolejna fala poczucia winy spłynęła na mnie.

- Mogłem cię tam zostawić i pozwolić, byś gniła. Więc przepraszam, że ci pomogłem - jego ton zaczął się zniżać.

Otworzyłam usta; nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
- Pomóc? Mi? Kupiłeś mnie dla siebie w ramach zemsty na moim tacie. Zrujnowałeś moje życie! - krzyknęłam, wymachując dłońmi.

Ekspresja Harry'ego zmieniła się w ciemną i zimną. Po moim małym ciele przebiegły dreszcze. Miał takie same spojrzenie jak Desmond.
- Mogłem być gorszy, słońce - mruknął, uderzając dłonią o ramę drzwi. Następnie odszedł, zostawiając mnie z wieloma buzującymi w środku emocjami.

***

Siedziałam obok Harry'ego i Katie. Skupiłam się na kieliszku mojego wina, stojącego dokładnie przede mną. Harry ani razu się do mnie nie odezwał ani na mnie nie spojrzał w ciągu 20 minut, przez które tu siedzieliśmy.

Goście wciąż się zbierali. Długi stół był już w połowie zapełniony przez siedzących przy nim mężczyzn w garniturach i kobietach w sukniach. Nie pasowałam tu ani trochę. Wyglądałam i czułam się nie na miejscu. Jak stokrotka w bukiecie z różami.

Spojrzałam w prawą stronę, szczęśliwa Kate wstała, gdy wysoki mężczyzna, który się uśmiechał, podszedł do niej. Objął ją ramieniem, podnosząc delikatnie. Zaśmiała się, przytulając go.

Mężczyzna był ubrany w niebieskie jeansy i czarną marynarkę. Był ubrany prawie jak Harry. Nieznajomy miał czarne włosy. Był przystojny, a Katie wyglądała na zakochaną.

Katie odwróciła się do mnie, przez co całą moją uwagę zwróciłam na nią.
- Jack, to jest Elena - uśmiechnęła się do mnie, kiwając w jego stronę.

Przybrałam mój najlepszy fałszywy uśmiech, po czym uścisnęłam dużą dłoń Jacka.
- Więc to ty wygrałaś serce Stylesa, huh? - zażartował. Kiwnęłam niezręcznie, podczas gdy Harry odkaszlnął, zanim dokończył swoje wino.

Przewróciłam oczami, zanim usiadłam z powrotem na krześle. Następnie opróżniłam kieliszek z winem. Nigdy nie byłam zwolennikiem alkoholu, ale picie w mieście było czymś wielkim.

- Jack jest nowym stażystą Desmonda - wyjaśniła mi szeptem Katie. Kiwnęłam głową, a ona kontynuowała. - To oznacza, że ojciec nigdy sprzeciwi się temu, czego Jack pragnie. Lubi go. To oznacza, że on jest przepustką na wyjście stąd.

Moje oczy powiększyły się. Mam umieścić los mojej rodziny w dłoniach gorącego stażysty? Pewnie, całkiem proste.

Katie zaśmiała się, uderzając lekko w moje ramie.
- Nie martw się, Jack nienawidzi mojego ojca. Pomoże nam.

Mój oddech stał się płytki; kiwnęłam ponownie głową.
- Obyś miała rację - cicho westchnęłam.

Spojrzałam w stronę Harry’ego, który pił już trzecią lampkę wina. Wciąż czułam się winna przez naszą wcześniejszą kłótnię. Nie powinnam zwalać na niego całej winy, ale skąd miałam wiedzieć, że będzie taki oschły? Dlaczego w ogóle dalej rozmyślam o tej kłótni? Nie chce przecież żeby ze mną rozmawiał... Prawda?

Paplanina w pomieszczeniu ucichła, gdy do środka wszedł Desmond. Był ubrany w pełen czarny smoking. Wszyscy obserwowali jak staje przy końcu stołu. Po chwili podniósł kieliszek z szampanem.
- Za Harry'ego i jego narzeczoną! - powiedział, a reszta powtórzyła za nim.

Usłyszałam ciche warknięcie z ust Harry'ego, zanim przybrał fałszywy uśmiech. Starałam się nie przejmować uczuciami, które czułam względem jego obojętności. Napiłam się łyka wina, by po chwili poczuć uczucie ciepła.

Desmond zajął miejsce, dwa krzesła ode mnie, a po chwili zaczął rozmawiać z jakimś mężczyzną w średnim wieku, siedzącym po jego prawej stronie. Spojrzałam na drugi koniec stołu, gdzie Ann rozmawiała z innymi żonami. Wszyscy byli czymś pochłonięci, podczas gdy ja siedziałam, modląc się, żeby ta noc juz się skończyła.

Katie szturchnęła mnie, kiedy w pokoju ucichło. Spojrzałam się na nią, a ona mrugnęła do mnie.
- Jack - powiedziała Katie, upewniając się, że Desmond słyszy.

Niebieskie oczy Jacka utkwiły się we mnie, zanim zorientował się, że to Katie wymówiła jego imię.
- Hmm? - mruknął, przeżuwając jedzenie.
- Elena nie widziała jeszcze Long Cove* - wysłałam jej pytające spojrzenie, ale pamiętałam, że miałam robić to, co ona.

Jack spojrzał się w moją stronę.
- Poważnie? Świetnie tam jest - uśmiechnął się. Widziałam, jak Katie przewraca oczami.
- Może Harry, ja, Elena i ty pojedziemy tam jutro? - zapytała. Zanim Jack zdążył otworzyć usta, Desmond się odezwał.
- Elena i ja mamy plany na jutro - Desmond przeniósł swój wzrok na mnie.

Nagle, Harry się odezwał, wprawiając mnie w zdziwienie.
- Jestem pewny, że możesz to przełożyć. Jack przyjechał do miasta tylko na kilka dni - uśmiechnął się do ojca.

- Tak, nie miałbym nic przeciwko kolejnej wycieczce do Long Cove. Plus to oznacza czas spędzony z dwójką moich ulubionych ludzi - Jack spojrzał się na Katie, na co dziewczyny policzki zapłonęły.

Desmond odłożył swój widelec i nóż, wciąż patrząc mi prosto w oczy.
- Oczywiście. Bawcie się dobrze.
- Będziemy - uśmiechnęła się Katie. Kamień spadł mi z serca i po raz pierwszy poczułam się wolna.

- Dziękuję - wyszeptałam do Harry'ego, czując, że jestem mu to winna.

Przybliżył się do mnie, jego ciepły oddech dotykał moją szyję.
- Czy w końcu ci pomogłem? - burknął, odsuwając się, by po chwili sięgnąć po kolejną lampkę wina.




*Long Cove to miasteczko w USA w którym jest między innymi klub golfowy, przystań i, jak podpowiada mi google, piękne widoki. :D


####

HEJ, LUDZIE!
Bardzo, bardzo, baaardzo dziękujemy za wyświetlenia a jeszcze bardziej za komentarze! Których mogłoby być więcej - no wiecie, większa motywacja, ładniej to wygląda i takie tam... :D 
Odnośnie komentarza "Tłumaczycie to świetnie. Czytałam wiele tłumaczeń i w wielu z nich nie idzie zrozumieć o co chodzi. A tu wszystko rozumiem. Prostu język i wszystko pasuje do siebie. ;) Nic dodać nic ująć." - bardzo nam miło to słyszeć/czytać. Właśnie dla takich komentarzy warto tłumaczyć! :D xxx

Nie obraziłybyśmy się także za małą reklame bloga. Wręcz przeciwnie, byłybyśmy baaaardzo wdzięczne. :D 

Zapraszamy również do zakładki KONTAKT, gdzie znajdziecie nasze różne konta. Jakbyście mieli jakieś pytania, czy po prostu chcecie zagadać - śmiało! :D (tak tak, koniec reklamy xd)

Okay, to by było na tyle. Czas iść się dalej uczyć. Z sesją nie ma zmiłuj...

Do następnego rozdziału! 
TheAmmannka & SweetsLucky xx

Lokowanie produktów:
Caged - WATTPAD
Crooked Love - WATTPAD
The Stalker - WATTPAD i BLOGSPOT

PS.
Dziękujemy za kolejną nominację do Liebster Award. To bardzo miłe. ;) Niestety (albo i stety?) nie bierzemy w tym udziału. ;) x

5 komentarzy:

  1. Powodzenia na sesjach. ;) Trzymam za Was moje kciuki. Na pewno pójdzie Wam świetnie. ;-) Ten rozdział był cudowny. Elena mnie wkurzyła jak obraziła Harrego, ale ma trochę racji. Nie da się zakochać w osobie, która zabrała Ci wszystko. Świetnie przetłumaczone, zresztą jak zawsze. :) Boszz... umrę jeśli nie dostane następnego!!! ENERGI na tłumaczenie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Wow. Wow. Szczerze to wszystko co mi przyszło do głowy jak przeczytałam ;) Rozdział mega supcio, cud miód, megaśny i wgl :D Powodzenia na sesjach, mam w poniedziałek projekt więc znam to uczucie :/ ale still trzymam za Was kciuki ;) Buziaczki :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ,czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny jak zwykle! <3
    Zapraszamy! ---> https://www.facebook.com/pages/Polecane-Blogi/410903755745586

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K