sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 20 - Latarnia morska

Elena's POV

Wstawanie i wychodzenie z łóżka było jeszcze trudniejsze, niż jakieś trzy tygodnie temu. Krok pierwszy: otwierałam oczy. Krok drugi: ziewałam, próbując się nie krzywić. Krok trzeci: krzywiłam się i gapiłam w przestrzeń. Krok czwarty: dwie godziny później zmuszałam się do wyjścia z ciepłego i miękkiego łóżka do piekielnego świata.

Udałam się do łazienki, która była połączona z moja sypialnią. Poszłam pod prysznic, czekając, aż woda będzie wystarczająco ciepła, by wejść pod wodę. Jedyną rzeczą za którą nie tęskniłam na wsi był brak ciepłej wody. Nucąc, pozwoliłam gorącej wodzie spływać na moją jasną skórę. Czułam się świetnie, czując na sobie ciecz. Mogłabym tak stać w nieskończoność.

Gdy tylko woda zaczęła się robić zimniejsza, zdecydowałam ją wyłączyć i zacząć się szykować na nadchodzący dzień. W końcu nie mógł być taki zły. Przyjaciele Katie zabierają nas do świetnego miejsca, gdzie przyjeżdżał Harry jako dziecko. Wcześniej nie byłam zbyt podekscytowana na tą krótką wycieczkę, ale wszystko, co zabierało mnie jak najdalej od Desmonda, było w porządku.

Chwyciłam jedną z sukienek wiszących w szafie. Wyglądało na to, że były to jedyne ubrania które mogłam nosić. Ja nawet nie przepadałam za sukienkami.

Stałam przed dużym lustrem, przyglądając się sobie. Moje włosy w końcu miały porządną objętość i nie byłam już taka chuda jak kiedyś. Jednak wciąż nie widziałam wokół siebie tej łuny o której wszyscy wspominali. Myślę, że ta łuna to po prostu szczęście, którego w moim życiu brakowało.

Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi.

- P-proszę - wyjąkałam, zanim kaszlnęłam.

Kilka sekund później, Katie stała w moim pokoju.

- Kolejna sukienka? - zmarszczyła brwi, uśmiechając się. Przewróciłam oczami, ubierając biały kardigan.

- Chodźmy - rzuciłam. Katie poszła za mną, gdy szybko wyszłyśmy na korytarz. Czułam, że idzie tak szybko, by mieć pewność, że nigdzie niespodziewanie nie spotkamy jej ojca.

Oczywiście, za szybko to powiedziałam. Desmond po chwili pojawił się w holu. Dalej miał na sobie ten swój ‘Desmondowy’ uśmieszek.

- Dzień dobry, panie.

Spojrzałam w drugą stronę, Katie natomiast zaczęła się intensywnie przyglądać swoim dłoniom.

- Dzień dobry, douchebag* - wysyczała, gdy się minęli. Odwróciłam się, próbując się nie roześmiać. Zanim jednak zdążyłam pomyśleć, dłoń Desmonda uderzyła w policzek Katie.

Jej głowa odchyliła się, a ja przyłożyłam dłonie do ust. Zirytowany Desmond stanął przed córką, górując nad nią.

Wszystko działo się tak szybko, ale jednak widziałam wszystko w spowolnieniu. Najbardziej wtedy, gdy Ann przybiegła z drugiego końca holu do miejsca, gdzie staliśmy. Widać było po jej spojrzeniu, że czuła odrazę do męża.

- Desmond! - krzyknęła, przytulając Katie. Katie odsunęła się od niej, wciąż trzymając się za czerwony policzek.

- Zostaw mnie. W końcu i tak nie możesz nic zrobić - powiedziała Katie do matki, zanim ruszyła szybkim krokiem do salonu. Wciąż w ciężkim szoku, stałam w miejscu, dziwiąc się jak Desmond mógł uderzyć swoją własną córkę.

Przeskanowałam korytarz.

Harry.

Niewiele myśląc, pobiegłam do jego mocnych ramion, które instynktownie mnie przytuliły. Jakby chciały mnie schować przed sytuacją, która właśnie miała miejsce.

- Uderzył ją - wyszeptałam. Harry przebiegł swoimi dłońmi w dół i w górę po moich plecach.

- Chodź, znajdźmy ją - powiedział, na co odsunęłam się od niego. Jego ciepły oddech oddalił się ode mnie, pozostawiając chwilową pustkę i brak komfortu w moim brzuchu.

- Katie - westchnął Harry, podchodząc do siostry. Oparłam się plecami o drzwi, a Harry usiadł przy oknie, przytulając Katie.

Dziewczyna spojrzała na niego, zanim położyła głowę na jego ramieniu. Byli w takiej pozycji dopóki Jack nie przyszedł 10 minut później. Przyglądałam im się przez cały czas, zastanawiając się czy Harry jest taki słodki na jakiego wygląda.

____

- Long Cove w lato jest cudowne. Pojedziemy tam w tym miesiącu. Najlepiej jechać tam w lipcu - uśmiechnął się Jack do mojego odbicia w lustrze. Przytaknęłam, obserwując jak wyjeżdża z podjazdu.

Byłam zaskoczona, że Katie i Harry nigdy nie zrobili nic z zachowaniem Desmonda. Czy takie akcje były czymś normalnym w tym domu? Wiedziałam, że Desmond jest chory i szalony, ale nigdy nie podejrzewałam, że może skrzywdzić kogoś ze swojej rodziny.

Spojrzałam na Harry'ego, próbując nie zwrócić na siebie jego uwagi. Zastanawiałam się, czy Desmond kiedyś coś mu zrobił? Pewnie nie. Harry jest wysoki i umięśniony. Des nie miałby z nim szans.

Wyjrzałam przez okno. Samochód skręcił lekko w lewo, podjeżdżając pod górkę. Po chwili ujrzałam promienie słoneczne odbijające się od tafli oceanu. Zaparło mi dech w piersiach. Widziałam kilometry czystej, słonej wody. Nie miałam szans zobaczyć czegoś takiego na wsi.

- Niesamowite, co? - powiedział Harry, uśmiechając się lekko.

- Bardzo - wyszeptałam, oddając uśmiech.

Obserwowałam, jak Harry bierze głębszy oddech, jakby odczuł ulgę.

Jakiś czas później zatrzymaliśmy się. Gdy tylko wysiadłam poczułam powiew świeżego powietrza. Ujrzałam również piękne widoki.

- Gdy byliśmy dziećmi, Harry i Jack zawsze mówili, że kiedyś skoczą z tego klifu - uśmiechnęła się Katie, trzęsąc głową. Spojrzałam w kierunku w który patrzyła, żeby wiedzieć o czym mówiła.Spojrzałam w dół. Staliśmy na klifie, który miał ponad 20 metrów.

- Chcieliście stąd zeskoczyć? - zaczęłam ciężej oddychać.

Jack wzruszył ramionami.

- Oczywiście.

Nie mogłam nic na to poradzić, ale uśmiechnęłam się. Ten widok i to miejsce było... perfekcyjne. To było jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie.

Jack i Katie usiedli na brzegu klifu tak, że ich nogi wisiały nad przepaścią. Czując się nieswojo, zdecydowałam się usiąść niedaleko i spojrzeć na Harry’ego. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, postanowiłam przestać zachowywać się jak zepsuty bachor i pogadać z nim. Odetchnęłam głęboko, wstając i podchodząc do niego.

Gdy usiadłam obok, spojrzał na ocean.

- Chciałbym podróżować po świecie żaglówką - zaskoczył mnie swoim wyznaniem.

- Żaglówką?

Harry spojrzał z powrotem na fale, przytakując.

- Czy to nie byłoby wspaniałe, uciec stąd? Od wszystkiego? Tylko żeglować - westchnął.

- Byłoby - zgodziłam się, obserwując jak fale uderzają o latarnię morską stojącą na małej wysepce. - Byłeś tam kiedyś? - wskazałam na czerwono-białą wieżę.

Harry spojrzał na mnie, marszcząc brwi.

- Nikt tam nie chodzi, Eleno - wyszeptał szorstko.

Odwróciłam się do tyłu, lecz Katie i Jack ciągle siedzieli w tym samym miejscu.

- Dlaczego?

Harry patrzył w stronę latarni morskiej, zanim przyłożył swoją dłoń w pobliżu ust.

- Mogę ci powiedzieć coś w sekrecie? - zapytał, znów mnie zaskakując.

- O-oczywiście - wyjąkałam.

Harry oparł sie o łokcie, czułam jego gorący oddech na swojej twarzy.

- Ta latarnia jest, tak jakby... Jest niebezpieczna - wyszeptał, chociaż i tak nikt nie mógł nas usłyszeć.

- Jak to?

Oczy Harry'ego ściemniały, a ja wiedziałam, że nie spodoba mi się to, co chce mi powiedzieć.

- Chodzą plotki, że jakieś 40 lat temu trzech chłopców popłynęło tam łódką. Dwóch braci i jeden kolega. I.. no cóż - przerwał, przybliżając się. Czułam jego miętową gumę do żucia i kawę, którą wypił rano.

- Zaczęli się wspinać po schodach, kiedy jeden z nich upadł - zmarszczyłam brwi, a Styles kontynuował. - Pozostała dwójka chciała mu pomóc, położyli go na trawę. Jeden z chłopaków został z nim, w drugi wrócił do wspinaczki. Nagle chłopak, który został z rannym, zdecydował, że musi iść na górę. A kiedy obaj zeszli, ich przyjaciela już nie było - Harry przygryzł wargi, a moje zadrżały.

- Co się z nim stało? - szeptałam tak jak Harry.

- Policja uważa, że mógł spaść ze skarpy, ale jego ciała nigdy nie odnaleziono - przyłożyłam dłonie do ust, na co Harry zmarszczył brwi.

- To szalone - wymamrotałam, na co Harry przytaknął.

Powrócił spojrzeniem w stronę latarni.

- Zawsze chciałem tam iść, ale wszyscy mówią, że to przeklęte miejsce od czasu tego wypadku.

- Przeklęte? - zaśmiałam się, otrzymując przez to szturchnięcie i uśmiech od Stylesa.

- Okej, może nie przeklęte, ale przynoszące pecha - uśmiechnął się do mnie. Już trzeci dzisiaj raz.



• W angielskim slangu douchebag to facet, który ma dość wysokie mniemanie o sobie, charakterystyczną fryzurę i kolor skóry rdzennych amerykanów.

~~~~

Hej wszystkim!
Przepraszamy, że rozdział nie pojawił się wczoraj. To moja wina, biorę wszystko na klatę. Skupiłam się na sesji, przez co nie miałam czasu przetłumaczyć rozdziału. Dodatkowo miałam gości przez kilka dni, więc nawet nie miałam jak się dostać do laptopa. Ale mam teraz kilka dni wolnego, więc spokojnie - kolejny rozdział pojawi się normalnie ;) / TheAmmannka x

Co do rozdziału - Desmond to frajer, ale miło patrzyć, jak Harry i Elena powoooooooli się do siebie zbliżają. :D #HelenaFeelings #HelenaShipper

Oh, i dla Katie i Jacka też chyba musimy coś wymyślić. Jakieś propozycje? :D

Okay, to by było na tyle. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!

Lokowanie produktów:
Caged - Wattpad (nie obrazimy się za gwiazdki :D x)
The Stalker - BLOGSPOT i WATTPAD
Crooked Love - WATTPAD

PS.
Nie obrazimy się za małą reklamę. Love ya all! ♥

TheAmmannka i SweetsLucky xxxx

7 komentarzy:

  1. Fajnie bybyło gdyby Kate była z Jackk'iem :) może Elena przyczyni się do tego :) kiedy Harry wreszcie zbliży się do Eleny?. No cóż, zostało mi tylko czekać. :*** do następnego <3 powodzenia ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham!!-roxi

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham <3
    Desmond to straszny frajer. Jak można uderzyć córkę, ale po nim można się wszystkiego spodziewać.
    Elena powoli przekonuje się do Harry'ego <3
    Co do Katie i Jacka, sądzę że będą razem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteście świetne. Mimo studiów i ciężkiej pracy włożonej w nauke, znajdujecie czas, żeby tłumaczyć to dla nas. Bo poświęcacie swój wolny czas na to. Kocham was, bo jesteście naprawdę niesamowite <3 DZIĘKUJĘ WAM BARDZO :) A co do tego rozdziału.. Harry taki aoebzishsjs słodki ♥ <3 A Katie i Jack? No cóż powiem tylko #JatieShipper
    Hahaha gorszego Shippa to ja chyba nie wymyśle, ale okej nieważne. No cóż z niecierpliwością będę czekać na następny rozdział i przepraszam, że z anonima, ale moje konto google się zepsuło, więc pisze od koleżanki :) Pozdrawiam serdecznie,
    Lots of Love
    -Anonim :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K